Letnia Sobota. Początek września. Pojechałem nad zbiornik wodny – glinki. Jadę powoli rowerem i szukam miejsca. Mijam parę osób, wędkarzy oraz znajomego łabędzia przy brzegu. Znajduję miejsce i zsiadam z bike‚a. Podchodzę do wody i przez parę sekund widzę wspaniałego zimorodka. Leci bardzo szybko. Mignął tylko. Słyszałem jeszcze jego krótki pisk. I tyle go widziałem! Cudo!
Opis wyglądu tego niezwykłego ptaka może wskazywać na to, że nie będziemy mieć problemu z jego obserwacją, ale jak się okazuje, jest to trudniejsze niż by się mogło wydawać. Zimorodek ma wyjątkowo nieśmiałe usposobienie i nie lubi chwalić się swoją nieprzeciętną urodą. Może zdarzyć się, że jedyne, co zdołamy dostrzec, to turkusowa smuga przemykająca tuż nad wodą w kierunku przybrzeżnego gąszczu drzew, z ewentualnie wtórującym jej wysokim, przenikliwym gwizdem. Widok ten jednak, połączony z krajobrazem wolno płynących wód otoczonych gęstą roślinnością da nam stuprocentową pewność, że stanęliśmy oko w oko z nikim innym jak zimorodkiem.
25.09 – Wrocław. W Niedzielę płynęliśmy Statkiem po Odrze. Kiedy mijaliśmy Zoo obserwowałem dokładnie wybrzeże. I nagle widzę jak lecą: jeden za drugim. Dwa Zimorodki! Ależ wspaniały widok! Pierwszy raz w życiu widzę parę kingfisherów!!!



